Przemieszczenie na Wołyń

W czasach panowania Jagiellonów, na Kresach Wschodnich znajdowały się ogromne obszary żyznej oraz niezagospodarowanej ziemi. Zarówno ziemia, jak i las oraz woda, dawały ludziom wszystko to, co było im potrzebne do życia. Jedynym utrapieniem mieszkańców tych ziem był brak spokoju i bezpieczeństwa.

Kresy Wschodnie od wieków najeżdżane były kilka razy w roku przez Turków i Tatarów (Mongołów). Często dochodziło tutaj do buntu i powstań Kozaków. Na tereny te napadały również bandy z państwa moskiewskiego, a w okresie wojny północnej, przeciągały tędy także wojska szwedzkie i rosyjskie.

Dziejopisarz Wincenty Pol w rapsodzie rycerskim, napisanym w formie gawędy pt. „Mohort” (Lwów 1875) podaje, że Tatarzy nieustannie wyruszali na Kresy Wschodnie, na wyjątkowo szybkich koniach, urządzali wyprawy wojenne z wielotysięczną armią lub najazdy mniejsze, dokonywane nawet przez kilkudziesięciu wojowników. Kierowała nimi myśl: „Co nie zabierzesz zabij i spal”. Dlatego mieszkańcy wsi chowali dobytek do lasów, na bagna, nad stawy, do pieczar, do grodów i zamków albo w ziemię, aby po najeździe można było przeżyć. Wincenty Pol pisze również, że „od dziecięcia do szczenięcia padało wszystko pod nożem
i ogniem”. Okrucieństwo Tatarów było przerażające: rabowali, palili, mordowali, sprzedawali część uprowadzonych niewolników na targu. Pozostałych wziętych do niewoli kierowali do pracy na roli, rzemiosła tatarskiego oraz wywozili do haremów.

Po takich najazdach Kresy Wschodnie ulegały wyludnieniu, tworząc obraz strasznego spustoszenia. Ziemie orne porastały chwastami
i zamieniały się w stepy. Przybywało mogił. Niewiele osób powracało z niewoli (jasyru). Dodatkowo w XVI w. tereny te opanowała wielka zaraza i głód. Przez wiele lat ziemie te nie mogły podźwignąć się z upadku i powrócić do swojej świetności.

Konieczna zatem stawała się obrona granic przed najeźdźcami. Ponieważ już w XV w. powstało przekonanie, że Polska jest przedmurzem chrześcijaństwa, dlatego uznano, że najważniejszą rycerską powinnością szlachcica jest służba kresowa uznana za przywilej.

Polscy królowie hojnie nagradzali rody magnackie za obronę ziem wschodnich. Nadawali im po kilkaset tysięcy morgów ziemi na Kresach. Magnaci kresowi nie wiedzieli, co robić z taką ilością ziemi, ponieważ było jej bardzo dużo, a ludzi do pracy mało. Namawiali więc szlachtę i chłopów z innych części Polski, na przyjazd do ich majątków. Chętnie przyjmowali każdego, kto do ich majątku zawitał. Wydzielali ze swoich ziem grunty na gospodarstwa rodzinom szlacheckim i chłopskim. Rozdawali m.in. dobra ordynacji Ostrogskiej na Wołyniu dla szlachty z Polski centralnej w zamian za obowiązek służby wojennej.

Kiedy rozeszła się wieść, że na Wołyniu jest dużo ziemi, a mało rąk do pracy, wielu szlachciców postanowiło porzucić swoje dotychczasowe wsie i się tam przenieść, by wstąpić do służby wojskowej u magnatów i książąt oraz by dorobić się godności wojskowych i nadań ziemi.

Wincenty Pol pisał: „Szlachcic z ubogiego Mazowsza, kiedy mu doskwierała bieda, naładował mażę (wóz osiowy o kołach smarowanych mazią) dziećmi i prosem, wziął topór, parę sług wiernych, kojec z drobiem; żona płacząca wzięła obraz cudowny Matki Boskiej, nasiona czosnku, cebuli, czarnuszki i kopru, którego na nowych grzędach nie ma, wzięła kilka kociołków żelaznych, książkę do modlitwy, papiery rodowe, świętości domowe i siadłszy na mażach, jechała w świat nieznany i tuliła dzieci koło siebie, kiedy szlachcic ze sługami szedł koło mażów pieszo i rozpatrywał się po kraju, gdzie by tu osiąść".

Tak szlachta, jak i chłopi umawiali się większymi lub mniejszymi gromadami do takiej wędrówki. Szli zatem na Kresy Wschodnie
z różnych dzielnic Rzeczypospolitej. Nieśli ze sobą polską mowę i kulturę oraz świadomość pełnej przynależności i jedności tych ziem z Rzeczpospolitą.

Zgłaszali się do właściciela jakiegoś dużego obszaru ziemi, a więc do samego księcia i zawierali z nim umowę. Szlachcic-rycerz,
w umowie otrzymywał zezwolenie książęce na założenie wsi. W umowie wyszczególnione było ile wsi i ziemi otrzymuje. Nadaniami osadniczymi obdarowywani byli przede wszystkim ziemianie oraz rycerstwo małopolskie.

Książęta podobnie jak królowie, odstępowali rycerzom ziemię na swoich terenach wraz z prawami do ściągania danin od ludności, która tam mieszkała. W ten sposób możni i rycerze uzyskiwali od księcia specjalne prawa, bardzo dla nich korzystne. Prawa takie nazywano przywilejami. Potwierdzane one były specjalnymi pismami sporządzanymi na pergaminie i zaopatrzonymi pieczęcią książęcą.

W zamian za ziemię i przywileje, każdy szlachcic musiał zobowiązać się do udziału w obronie granic Kresów Wschodnich oraz do udziału w wyprawach przeciw wrogom kraju. Tak więc szlachta otrzymywała majątki z obowiązkiem służby wojennej. Do pracy na nowo nabytych ziemiach szlachta sprowadzała liczne masy chłopstwa z Małopolski i osiedlała ich w swoich majątkach. Sama szlachta służyła w wojskach prywatnych u książąt i tworzyła warstwę urzędników dworskich w posiadłościach magnackich.

W taki sam sposób przybyła na Wołyń w XVII w. część szlachty rodu Dobrzańskich, z której się wywodzę. Wyemigrowali oni ze wsi Dobra koło Sanoka osiedlając się na żyznych i wyludnionych ziemiach Wołynia. Od księcia Lubomirskiego otrzymali dożywotnio: największą wieś Wołynia- Dermań, małą wieś- Podobankę oraz około 1000 ha lasu. Przyjęli więc oni na własność majątek i prawo zarządzania nim. Były to dobra „zastawione” w zamian za udział w wojnie oraz udział w strzeżeniu granic dóbr Lubomirskich przed wrogami.

„Zastawnicy”, którzy tę ziemię otrzymali, traktowali ją jako własność prywatną i dziedzicznie przekazywali spadkobiercom. Nawet poborcy zapisywali te ziemie jako dobra dziedziczne szlachty. Dzięki temu nowe osady stawały się gniazdami nowo wyrastających tam rodzin szlacheckich. Z chwilą osiedlenia się na tym terenie, Dobrzańscy byli rycerzami na usługach państwa polskiego (tak są nazywani we wszystkich dokumentach królewskich i przywilejach).

Wiersz pt. „Siedziba rodziny ziemiańskiej Dobrzańskich w Dermaniu" autorstwa mojego stryjka Władysława Dobrzańskiego:

„Tam gdzie słońce pięknie wschodzi
Stamtąd ród mój się wywodzi
Z pól bogactwem obdarzonych
Z lasów zwierzem wypełnionych

Tam jest miło niby w raju
Nie masz piękniejszego kraju
Ród honoru praw strzegący
I Ojczyznę swą wielbiący

Krew ziemiańska w rodzie tkwiła
Ziemia czarna go żywiła
W dworze dużym pod Dermaniem
Gospodarnie żył z uznaniem

Prócz dermańskich posiadłości
Miał ród inne też własności
Podobanka wioska cała
Do folwarku należała

W podobańskich tęgich lasach
W niepamiętnych dawnych czasach
Łowy przodki uprawiali
I sąsiadów zapraszali

Tych sąsiadów z średniej szlachty
Co w pokrewne szli konszachty
Bo to zwyczaj szedł ze świata
Szlachtę szlachcic brał za brata

Niezbyt duża to wioseczka
U stóp wsi płynęła rzeczka
Opasana tęgim lasem
W którym jeleń ryczał czasem

Od północy las górzysty
Bez podszycia raczej czysty
A od południowej strony
Moczarami oddzielony

Środkiem bagien wzdłuż doliny
Rzeczki prąd przepływał silny
Niósł swą wodę do Martynia
Do szerokich wód Horynia

Sianokosy osuszone
Kwieciem cudnie przystrojone
Sarnę często tam zobaczysz
Lecz nie podchodź bo zastraszysz

W zimie wiatry tęgie wieją
I konary leśne chwieją
Świt koguty oznajmiają
Wioskę ze snu obudzają"

Wybrany fragment wiersza pt. „Posiadłość ziemian Dobrzańskich na Wołyniu oraz los ich nieszczęśliwy doznany od wrogów” autorstwa Władysława Dobrzańskiego:

„Mój Dobrzańskich ród to ziemianie
Pałac przodka zbudowany pod wsią Dermaniem
Pałac wielki z dębowych grubych bali
Ociosanych gładko i bardzo dbale

Obok dworu sad był wielki
Owoców rodzaj w nim był wszelki
Rodzaj ten najlepszy doborowy
Przeznaczony na cel handlowy

Powierzchnia sadu to pięć hektarów
I warzywny ogród kilka arów
Wokół dworu rosły różne kwiecie
Najpiękniejsze w całym świecie

Obok dworu obiekt spory
Stajnie, chlewy i obory
Gospodarstwo rolne agronom nadzorował
Piękne rasy przedniej, konie tam hodował

Dziedzic Józef w tamtych czasach
Miał gajowych w swoich lasach
A leśniczy w Podobance wiosce
Służbę leśną pełnił w trosce

By gajowi strzegli dobrze lasu
Na swe obowiązki miał dużo czasu
Służba wszędzie była sprawna
To rzecz miła, chociaż dawna…”

Ciekawostki
Lubomirscy już od XVI w. byli najbogatszym polskim rodem książęcym nie tylko na Wołyniu, ale w całej Polsce. Byli najbogatszymi magnatami Rzeczypospolitej z obowiązkiem utrzymania 270-osobowego oddziału wojskowego w celach wojennych i obrony zamku (twierdzy) w Dubnie- siedzibie Lubomirskich. Zamek ten pod koniec XVIII wieku został przebudowany przez Lubomirskich na ich reprezentacyjną rezydencję. Dubno zostało zagarnięte w II rozbiorze Polski w 1793 r. przez Rosję. Przed rozbiorami Polski, Lubomirscy wiele swoich miejscowości oddawali w dzierżawę m.in. Janowiec, Puławy, Mokotów i Łazienki w Warszawie, Dąbrowę Tarnowską, Czarnobyl, Dubno i wiele innych.

W ciągu niewielu lat, na Kresach powstało wiele polskich dworów, a w nich słychać było polską mowę oraz widać było polskie obyczaje i urządzenia. W polskie ręce trafiło wiele posiadłości ziemskich. Przybyła na Wołyń ludność polska osiedlała się w dobrach m.in. Wiśniowieckich, Koniecpolskich, Czartoryskich, Pacławskich, Lubomirskich, Małachowskich, Czackich, Jabłonowskich i wielu innych znamienitych rodów.