Od 1772 r. Rosja była jednym z trzech zaborców, którzy dokonali pierwszego podziału terytorium Rzeczypospolitej. W wyniku tego podziału obszar Wołynia znalazł się pod panowaniem rosyjskim.
Fragment listu mojego stryjka- Władysława Dobrzańskiego, skierowanego do mnie: „Mój dziadek, a Twój pradziadek Feliks, którego nie możesz pamiętać, opowiadał rodzinie naszej z Huciska, że przed powstaniem narodowym- listopadowym, szlachta polska Wołynia czyniła przygotowania zbrojne przeciw rosyjskiemu ciemiężcy. Emisariusze roznosili odezwy, które miały zachęcić do walki. Przodkowie nasi mieszkający we dworze pod Dermaniem, utrzymywali kontakty ze szlachtą postępową. Z opowiadań wynikało, że razem z tą szlachtą nawoływali do wspólnego powstania przeciwko caratowi rosyjskiemu. Chodziło przecież o to, by walki z wojskami carskimi przenieść na teren m.in. Wołynia. Miało to przyczynić się do przecięcia dróg prowadzących do Królestwa Polskiego. Dzięki temu w armii carskiej miała nastąpić wielka dezorganizacja.
Mówił też, że szlachta polska z Wołynia oczekiwała pomocy z Królestwa, ponieważ oddziały powstańcze były prawie bezbronne, ale i słabe pod względem liczebnym. Brakowało wojsk regularnych, broni, a także przeszkolonych w walce dowódców. Większe oddziały powstańcze dzieliły się na mniejsze oddziały partyzanckie, które organizowały zasadzki. Ruchy partyzanckie były śledzone przez wojska carskie.
Dziadek wiele opowiadał, jak nasi przodkowie- Dobrzańscy spod Dermania, zaopatrywali powstańców w żywność, udzielali pomocy finansowej, zapewniali im odpoczynek po trudach walki oraz sami doraźnie uczestniczyli w walkach partyzanckich z wojskami carskimi”.
Od 22 stycznia 1863 roku do połowy 1864 roku trwało powstanie styczniowe, które rozwinęło się na terenach Królestwa Polskiego, Litwy, Białorusi oraz Wołynia i skierowane było przeciwko Rosji, a którego celem było wyzwolenie się z niewoli rosyjskiej.
Powstańcom na Wołyniu nie udało się jednak wyzwolić na dłużej żadnego skrawka terytorium. Klęskę poniosły większe zgrupowania partyzanckie, dlatego dalszą walkę toczyły głównie niewielkie i ruchliwe oddziały, które pomimo braku uzbrojenia stoczyły łącznie około 1200 potyczek.
Sytuacja powstania styczniowego na Rusi (Ukrainie) była bardzo trudna, gdyż od stycznia 1863 r. policja kolejno likwidowała ogniwa partyzanckie. Chłopi nie współdziałali z powstańcami, a wręcz przeciwnie, napadali na nich oraz wydawali ich przywódców w ręce armii carskiej. Ukraińscy chłopi uznawali powstanie za pańskie, a nie polskie, dlatego sami zbroili się przeciwko powstańcom, napadali na dwory i szlachtę przejezdną. Dokonywali rzezi szlachty za pomocą kos, wideł i cepów. Każdemu chłopu płacono 5 rubli za ujęcie powstańca z bronią w ręku, a 3 ruble za ujęcie powstańca nieuzbrojonego. Panująca sytuacja uświadamiała powstańcom, jak głęboko zakorzeniona jest nienawiść Ukraińców do Polaków.
Hrabia Jerzy Moszyński w książce pt. „Obrachunek” pisze: „…wiek XIX to złowroga dla Polaków epoka, która odbiła się silnie na polskim narodowym życiu”. „Ludzie, którzy lekkomyślnie lub szalenie uzurpowali sobie prawo do reprezentowania wojska polskiego, bez broni i dowódców, mieli jedną tylko drogę, żeby się nie ośmieszyć przed krajem i nieprzyjacielem, tj. zginąć. Ludzie ci przysięgali, że nie puszczą broni z ręki, dokąd nie wywalczą niepodległości albo nie zginą, mieli jedną tylko drogę, chcąc nie być krzywoprzysięzcami, tj. zginąć. Ale tak samo ludzie, którzy przysięgali narodowi na Boga żywego, że go doprowadzą do niepodległości lub zginą, powinni byli zginąć, jeżeli się nie mieli okryć hańbą oszustwa; również ci, którzy zuchwale frymaczyli krwią i najświętszemi ludzkiemi uczuciami, obiecując interwencyą, której nikt im nie zapewnił, powinni byli krew swoją zmieszać
z krwią ofiar swojej głupoty i zuchwalstwa, jeżeli nie chcieli ściągnąć na siebie niezatartego piętna zbrodni, zdrady i podłości”.
Wybrany fragment wiersza pt. „Posiadłość ziemian Dobrzańskich na Wołyniu oraz los ich nieszczęśliwy doznany od wrogów” autorstwa mojego stryjka Władysława Dobrzańskiego:
„...Dziedzic dobrze gospodarzył
I powstańców też obdarzał
Którzy życie swe Polsce poświęcali
Polskę z jarzma Rosji wyzwalali
Lecz Polacy mimo swego męstwa
Nie zdołali odnieść wtedy zwycięstwa
Armia wielka, żołnierz Rosji regularny
Więc powstańców los stał się marny
Rosja wojnę tę wtedy wygrała
I powstańców prześladowała
Część Polaków wiozła na Syberię
A mniej zaangażowanym stroiła fanaberię
Car ten kacap wróg zawzięty
Na wsze wieki niech przeklęty
Naród polski w swej niewoli trzymał
I za cokolwiek go obwiniał
Taki los spotkał mojego pradziadka
Imię Józef dała mu rodzona matka
Dziedzic Józef miał trzech synów
Ród ten z wielkiej szlachetności słynął
Najstarszy syn Franciszek dostał imię
Średni zaś Kajetan miał na imię
A najmłodszy Feliks był nazwany
To dziadunio mój kochany
Za to, że pradziadek powstańców życie
Wspomagał żywnością obficie
Szantażować Ruski podle raczył
I Kajetana do swej armii brać naznaczył
W armii służyć miałby długie lata
Na co się nie zgodził jego tata
Wara Wam od syna mego
Nie pozwolę zniszczyć jego
Swą decyzję oficjalnie
Oznajmił pismem Rusom i to legalnie
Prawo wtedy i zawsze o wielkiej wadze
Prosić wtedy pozwalało władzę
Aby prośbę w ludzkiej ważnej sprawie
Rozpatrzyli na sędziowskiej ławie
Miał pradziadek rację tego razu
By nie oddać syna już od razu…”
Joanna Wieliczka-Szarkowa w książce pt. „Czarna księga Kresów” stwierdza, iż „car Aleksander II przerażony wybuchem powstania styczniowego i możliwością utraty ziem polskich, postanowił metodami policyjnymi zniszczyć polskość i zrusyfikować tereny jemu podległe, jako zaborcy. Postanowił on uderzyć w kościół i szkolnictwo polskie, otoczyć opieką chłopów, by stworzyć z nich oparcie polityczne dla władz carskich”.
Schwytanych powstańców przetrzymywano w więzieniach lub koszarach wojskowych, a następnie zsyłano na Syberię. Stosowano również praktykę wcielania do wojska rosyjskiego. Przywódców powstania rozstrzeliwano lub wieszano na placach targowych
w południe, przy odgłosie bębnów.
Pociągano również do surowej odpowiedzialności tych, którzy ukrywali powstańców oraz tych, którzy dawali im wsparcie m.in. poprzez dostarczanie chleba, broni oraz pieniędzy.
Wielkimi prześladowaniami objęto również posiadaczy ziemskich, których uważano za jedynych winowajców i organizatorów buntu powstańczego. Nakładano na nich daniny pieniężne (kontrybucję) w wysokości 10% ich dochodów. Zezwalano im na przenoszenie
i przemieszczanie się tylko w promieniu 30 wiorst (1 wiorsta= 1066,8 m). Wraz z prześladowaniami wydano zakaz nabywania ziem przez Polaków. Jednocześnie skonfiskowano łącznie 573 polskie majątki. Niszczono polskie dwory szlacheckie, dążąc do całkowitego zrównania ich z ziemią. Rozkradano zgromadzony tam dobytek, dokonywano rozbiórki zabudowań oraz podpalano je pozostawiając jedynie pogorzeliska.
Po upadku powstania styczniowego zaostrzono zasady legitymizacji pochodzenia szlacheckiego. Zwiększono również liczbę rosyjskich właścicieli ziemskich w miejsce dotychczasowych właścicieli polskich. Dotychczasowe dobra szlachty polskiej były konfiskowane za jej udział w powstaniach narodowych i przechodziły w ręce prywatnych Rosjan w drodze kupna. Takim przykładem jest „zastawiony” Dermań, który po konfiskacie przeszedł w ręce władz carskich, a następnie wszedł w posiadanie rosyjskiego księcia Hilarego Woroncowa-Daszkowa.
W roku 1864 uwłaszczono chłopów poprzez zniesienie ich zależności poddańczej od dworu.
Do administracji i szkół wprowadzono język rosyjski. Zakazano sprzedawania elementarzy i podręczników wydawanych
w Warszawie lub innych miastach polskich, by nie uczyły geografii i historii Polski z okresu przed rozbiorami. Za posługiwanie się językiem polskim wyrzucano ze szkoły. Na sklepach, restauracjach, cukierniach, urzędach, parkach itp. wywieszano tabliczki, informujące o zakazie używania języka polskiego w życiu codziennym. Z urzędów usunięto wszystkich Polaków. Zlikwidowano polskie pisma, biblioteki oraz muzea.
W latach 1865-1866 likwidowano katolickie kościoły i klasztory, a w ich miejsce wznoszono cerkwie i kaplice prawosławne. Polskich biskupów i księży zsyłano na Sybir. Metryki ślubów oraz chrztów wypisywane były w języku rosyjskim.
Zamieszkujący ziemię wołyńską Dobrzańscy, z których się wywodzę, również brali aktywny udział w powstaniu listopadowym i styczniowym, za co zostali objęci konfiskatą majątku, w wyniku której odebrano im posiadane przez nich dwie „zastawione wioski” Dermań i Podobankę. Z przekazów rodzinnych wiem, iż najbliżsi mi przodkowie utracili w tym czasie także pięć innych wsi (Derewiańcze, Hucisko, Jełomalin, część Nowomalina oraz Zalesie kol. Toczewiki), które kupili jeszcze przed powstaniem, od księcia Marcelego Lubomirskiego, tuż przed jego wyjazdem na stałe do Francji. Wiadomym mi jest również, że moja najbliższa rodzina w tamtym okresie utraciła na rzecz władz carskich także własnościowy piętrowy dom znajdujący się w miejscowości Ostróg. W 1993 roku miałam możliwość po raz ostatni przekroczyć progi tego domu, odwiedzając moje rodzinne strony. Kiedy w 2005 roku po raz kolejny odwiedziłam Wołyń, domu tego już nie było, ponieważ został zburzony.
W taki sposób Dobrzańscy z wołyńskiej linii rodu utracili wszelkie posiadane przez siebie dobra. Pozostał im jedynie herb szlachecki oraz używana po dzień dzisiejszy na Wołyniu, pochodząca od ich nazwiska, nazwa należącego niegdyś do nich lasu. Las ten bowiem od chwili nadania go moim przodkom nazywano „lasem Dobrzańskiego”. Henryk Cybulski w książce pt. „Czerwone noce”, opisuje historię Polaków, którzy w 1943 roku uciekali przed bulbowcami w kierunku tego lasu: „Nad ranem, gdy ludzie wyczerpani nerwowym wyczekiwaniem zapadli w głęboki sen, we wsi Przebraże rozległy się przeraźliwe krzyki i posypały się strzały. Melerowie i Cybulscy wybiegli z domu, ale za stodołą natknęli się na silny, choć na szczęście niecelny ogień. Piotr chwycił najmłodsze dziecko i z całą grupą rzucił się do ucieczki. Była tylko jedna droga: zbożami do lasu dobrzańskiego. Żyto urwało się jednak po kilkunastu metrach i uciekinierzy wpadli na szeroką łąkę. Teraz już tylko ona dzieliła ich od lasu. Bulbowcy przewidzieli to. Las i łąka były obstawione. W kierunku biegnących posypały się strzały, ale znów niecelne. Poranna rosa pozostawiła wyraźne ślady ucieczki”.
Wybrany fragment wiersza pt. „Posiadłość ziemian Dobrzańskich na Wołyniu oraz los ich nieszczęśliwy doznany od wrogów” autorstwa mojego stryjka Władysława Dobrzańskiego:
„…Iwan jakiś, co bezprawnie decydował
Bezprawnie dziedzica własność anektował
I od razu groźnie dnia jednego
Wygnał go z majątku jego
Upaństwowił własność dziedzica
Bo taką zemstę słała ruska stolica
Wbrew dekretom i konstytucji
Oj doczekacie Wy Rusy rewolucji
Wtedy dziedzic za własne kosztowności
Szukał życia u biednych włościan
Syn Franciszek rozżalony
Wyjechał aż pod Hrubieszowa strony
Znajomości miał tam u ziemianina
Którego córką była ładna dziewczyna
Amory go tam zaprowadziły
Poróżniony z ojcem, tracił życia siły
Pokłócił się z ojcem raz pewnego rana
Że ojciec do służby dla Rosji nie dał Kajetana
Przez to dwór swój Dobrzańscy utracili
A ruskie władze ich z dworu wywłaszczyli
Frania w Hrubieszowie chętnie przyjmowano
I mieszkać tam długo zachęcano
Bo był miły i wielce przystojny
Wykształcony ten dworzanin i dostojny
Z rodu Dobrzańskich wielce szlachetnego
Toteż chętnie utrzymywali przyjaźń jego
Miłość wielką żywił do pięknej dziewczyny
Więc z obustronnym szczęściem sporządzili zaręczyny
Pan Franciszek szczęśliwie tam się ożenił
Pochodzenie tamtego rodu też docenił
Ziemianinem został znów powrotnie
Ojca swego przepraszał wielokrotnie
Z wielką chwałą i szlachty honorem
Żył Franciszek swego taty wzorem
Józefa ze wsi Dermania ziemianina
Który stracił wielkie dobra, to jest Rosji wina
Z wielką czcią żył Franciszek koło Hrubieszowa
Ziemianinem został znów od nowa
Tę posiadłość ze swą ukochaną żoną
Miał po zmarłych teściach odziedziczoną
Po Franciszku potomkowie godność rodu strzegli
I nazwiska swego rodu w niczym nie zawiedli
Bo nazwisko Dobrzański to miłe jest dla ucha
Dobro i polskość to oznacza, każdy chętnie słucha
W czasach tamtych, kiedy spokój istniał jeszcze
Bo Polakom, co wolność stracili, wieści szły złowieszcze
Za udział w powstaniach Ruscy na Sybir wysyłali
I majątki tym ziemianom za karę zabierali…”
Wybrany fragment wiersza pt. „Posiadłość ziemian Dobrzańskich na Wołyniu oraz los ich nieszczęśliwy doznany od wrogów” autorstwa mojego stryjka Władysława Dobrzańskiego:
„…Wszyscy z Dobrzańskich rodu, swym życiem dawali dowód taki
Że każdy czuł się szlachtą i nie chciał być byle jaki
Każdy w swym życiu swoją osobowość wspinał w górę
Każdy z dumą ze szlachetnością utrzymywał swą naturę
Tę naturę każdy starał się utrzymać w chwale
Nigdy o tym nie zapomniał i pamiętał stale
Też kobiety, które za mąż wychodziły
Dumę swej szlachetności też nosiły
Nigdy o obowiązku szlachetności nie zapominały
Chociaż już po mężu inne nazwisko miały
Zamążpójście było zawsze przemyślane
I przez pokrewieństwo nawet było uzgadniane
Żeby w rodzie naszym nic się złego nie zdarzyło
Aby mezaliansów u nowożeńców też nie było
Każdy młody słuchał rady rozsądnego
Aby z rodu szlachetnego szukał sobie równego
Bo przecież mój dziadek Feliks Dobrzański
Wyrósł przy rodzicach w dworze Dermańskim
To nazwisko wszystkim z rodu się przypominało
Do poszanowania tej godności wszystkich zobowiązywało
Toteż nigdy nikt z rodu tej powinności nie złamał
Pracowicie spędzał życie, bogobojnie i nie kłamał
Tak też Kajetan prosił o rozpatrzenie sprawy sprawiedliwie
Gdy szantażem na mękę do wojska brali go Moskale nieuczciwie
Zrozumiał to Józef ojciec Kajetana
I prośbę wniósł do wojskowości następnego rana
Z poświadczeniem, że syn chorowity, by ten nakaz umorzyli
Lecz Moskale po rosyjsku i bezprawnie prośbę odrzucili
Odpowiedzią było to, że Józefowi prawnie oznajmiają
Że z całej Jego posiadłości Józefa wywłaszczają
Stracił Józef dwór cały, pola, lasy
Jego dzieciom przyszły smutne trudne czasy
Bracia Franciszka, Kajetan i Feliks młody
Stracili majętność, stracili wygody
Musieli ułożyć jakoś swe życie nowe
Bez rozgłosu ziemian wielkich, nie tak kolorowe
I tak nie od razu z biegiem lat powoli
Czuli, że tracą mir szlachecki w ruskiej niewoli
Liczni potomkowie swe rodziny zakładali
I tym samym swe własności zmniejszali
Z rodu ziemian niegdyś przebogatych
Zbliżali się do włościan i już nie bogatych
Jednak czuli wyższość rodową w sobie
Nie dali się poniżyć, bez honoru osobie…”
Po konfiskacie majątku Dobrzańscy zostali zmuszeni do opuszczenia poddermańskiego folwarku i poszukania sobie innego miejsca na dalsze życie. Początkowo zamieszkali w Nowomalinie w powiecie Zdołbunów. Kiedy mój pradziadek- Feliks Dobrzański ożenił się z Kamilą Konstancją Wierzbicką (herbu Nieczuja) przesiedlił się on z Nowomalina do oddalonego o około 1,5 kilometra Huciska, z którego pochodziła jego wybranka i tam wybudował swój nowy dom. Do swojego nowego gospodarstwa wniósł wiele cennych przedmiotów pochodzących z poddermańskiego folwarku, w którym wcześniej zamieszkiwał (znaczna część z tych przedmiotów została po latach odziedziczona i użytkowana przez mojego tatę Józefa, a niektóre z nich udało się zachować do dnia dzisiejszego i obecnie stanowią one cenne pamiątki rodzinne).
Wybrany fragment wiersza pt. „Posiadłość ziemian Dobrzańskich na Wołyniu oraz los ich nieszczęśliwy doznany od wrogów” autorstwa mojego stryjka Władysława Dobrzańskiego:
„...A mój dziadunio, brat Frania Feliks młody
Stracił już życia wielkie wygody
Musiał swoje życie zmienić
Poszedł do Wierzbickich się ożenić
Z Wierzbickimi znał się ród Dobrzańskich
Były to rodziny z dóbr ziemiańskich
Więc Wierzbiccy z wielką chęcią
Przygarnęli Feliksa Dobrzańskiego za zięcia
Biedniutkiego, bez żadnego majątku
Uczynili to w drodze wyjątku
Bo nazwisko miał wielce sławne
Z rodu szlachty zacnej i wystawne
We wsi Hucisko Wierzbiccy mieszkali
I majątek swój tam posiadali
Feliks dziedzic Pan Dobrzański
Miał tam spokój wprost niebiański
Lecz Wierzbicki miał dzieci aż czworo
Ale gdy już minęło czasu sporo
Na cztery części ziemię swą podzielił
I każdemu potomkowi część wydzielił
Otrzymał również Feliks z swoją żoną
Jako wiano tę część mu wydzieloną
Wybudował sobie dom, choć niewielki
Źródło życia miał i dostatek wszelki
Lasu miał niewielkie zasieki
Lubił mieć ule, pszczoły miał pasiekę
W roli wiele nie pracował
Bo robotników wynajmował
W chwilach wolnych a miał ich wiele
Odwiedzali go lepsi przyjaciele
Wtedy ich największe zamiłowanie
Było w Dowgiałły wielkim lesie polowanie
Tam zająca czasem zastrzelili
Czasem lisa taż zabili
Miła atmosfera życia wtedy była
Aż się starość wnet zbliżyła
Młodość swą widział już w minionej dali
Widział, że synowie jego już dorastali
Miał trzech synów i to dziarskich
Dbałych wielce bardzo gospodarskich
Dziarskich synów miał dziadek mój kochany
Lecz sam zmarł dość wcześnie schorowany
Miał trzech synów i ich kochał
Cierpiał, czasem potajemnie szlochał
Syn najstarszy imię miał Bronisław
Zaś syn średni był Mieczysław
A trzeciemu też słowiańskie imię dano
Stanisławem go nazwano...”
Ciekawostki
Po zwycięskiej wojnie Polski z Sowietami w 1920 r., potomkowie Hilarego Woroncowa-Daszkowa zmuszeni zostali na mocy ustawy
z dnia 17.XII.1920 r. do „przymusowego” odsprzedania posiadanych przez nich, już poparcelowanych dóbr (w tym Dermania) państwu polskiemu. Powyższy fakt opublikowany został m.in. w „Wołyńskim Dzienniku Wojewódzkim nr 9, Łuck 20 maja 1931 r., Dział Urzędowy pozycja 98”. (źródło: http://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/plain-content?id=85683)
W liście kierowanym do mnie, mój stryjek Władysław Dobrzański podaje: „Raz tylko słyszałem, jak ludzie zachęcali mojego ojca, żeby starał się sądownie odzyskać obszar folwarczny naszych przodków, bo przecież Polska została wskrzeszona w 1920 r., a krzywda wywłaszczenia przez cara za patriotyczną postawę, bez wątpienia zostanie przez sąd polski sprawiedliwie rozpatrzona przywracając własność właścicielom. Ojciec mój nie uważał za mądre odbierać Ukraińcom niby to już prawnie ich gospodarstwa z zabudowaniami. Miał rację, bo na ten krótki czas międzywojenny nie warto było wzniecać nienawiści wówczas bardzo spokojnych Ukraińców”.